Maluch on road 66 - podróż fiatem 126p po drodze 66

Menu

Kocham strażaków

Kocham strażaków

2022-06-18

Wyruszyliśmy bardzo wcześnie rano aby móc zajechać do Oatman - miasta osiołków, przed największymi upałami. I tak się też udało, ponieważ góra do Oatman była duża robiliśmy kilka przystanków, ale nie tylko dlatego żeby ostudzić maluszka, ale żeby zobaczyć te cudowne widoki wokół, upajać się ciszą i powiewem wiatru, aż tu nagle w dole górki zaczęło coś hałasować. Troszkę się zjeżyliśmy, bo to nie wiadomo co za licho po Arizonie pełza, a tu proszę ....... dwa cudne uśmiechnięte dzikie osiołki. Nie dały się namówić na kawę, były zbyt sobą zajęte żeby podchodzić, dlatego pomachaliśmy do nich i ruszyliśmy w górę. Kiedy zjechaliśmy do miasteczka Oatman osiołki niestety były schowane, jeden tylko chlipał wodę pod domem, ale brama była zamknięta, więc na głaskanie i karmienie nie było co liczyć. Po chwili spokój i ciszę zagłuszyła ekipa na motorach, okazała się to grupa którą spotkaliśmy na swojej trasie więc uśmiechnęły nam się buzie. Mieliśmy przyjemność znowu porozmawiać, dowiedzieć się kilku informacji z trasy itd. Pomknęliśmy więc dalej. Naszym marzeniem było pojechać do Las Vegas, a z miejscowości Oatman było w miarę niedaleko więc musieliśmy zjechać z trasy 66, ale z zamiarem powrotu na nią po wizycie w mieście grzechu. Kiedy wspinaliśmy się na piekielną górę w Nevadzie w tempie 50 km/h w temperaturze prawie 38 stopni, wystrzeliła nam świeca, maluszek stracił moc momentalnie. Wystraszyliśmy się, bo za nami auta pędziły, na szczęście zjechaliśmy na pas awaryjny i czekaliśmy, aż maluch troszkę ostygnie i będzie można świecę wkręcić. Okazało się niestety, że nie ma do czego wkręcać tej świecy. Gwint był wyryty i koniec jazdy...... Zdecydowaliśmy, że zjedziemy na luzie na wyłączonym silniku z tej góry i może uda nam się dojechać do miasteczka, gdziekolwiek i stanąć w bezpiecznym miejscu. Góra była tak ogromna, że pędziliśmy 80 km/h przez jakieś 15 minut, na wyłączonym silniku, bez hamowania. Udało nam się przelatując na czerwonym świetle wpaść na parking....... policji i co się okazało parking strażaków ( nieoznakowany ). Wyszedł stamtąd jeden dżentelmen i zapytał co to za wóz, opowiedzieliśmy mu historię naszej wyprawy i jej celu. Poszedł do remizy, a po chwili wyskoczyło 10 strażaków żeby się pośmiać z naszego maluszka. Jeden z nich Bill, bardzo się przejął naszą sytuacją i powiedział, że jest dostępny zestaw naprawczy do przegwintowania otworu na świecę i że on pojedzie nam to załatwić. Zwariował! Pojechał wozem strażackim :-) Po pół godzinie mieliśmy zestaw, wodę do picia, koc żeby się położyć na nim ( mamy go do dziś ) i zabraliśmy się do naprawy. Po zmontowaniu wszystkiego do kupy, wypluciu opiłków z silnika, podziękowaliśmy im z całego serca, wyściskałam oficjalnie i wytuliłam na oczach męża, Billa strażaka i jego kolegę po fachu, który nam dostarczył wodę i koc. Zaśmiali się na koniec, że jak byśmy nie dotarli na górę, to nas zaholuje swoim garbusem. Bill zostawił mi również swój telefon w razie "w". Niezapomnimy tego spotkania nigdy, nie jestem w stanie opisać tego słowami, jak nie anioły to kto? Dzięki nim maluszkiem ruszyliśmy na podbój piekielnej góry a potem Las Vegas. Kocham strażaków........ aha Bill dostał smsa, że już jesteśmy na szczycie góry i jedziemy dalej :-)

Maluszek w Oatman
Hwy do Las Vegas
Nie ma gwintu
Oatman centrum 3
Oatman centrum
Oatman i ja
Oatman i my
Oatman i my
Oatman centrum
Oatman
Naprawa malucha w Laughlin u strażaków
Mordercza góra w Laughlin
Naprawa maluszka w Laughlin u strażaków :-)
Widok na okolice Oatman
Oatman
Oatman znak
Zachowaj spokój i wiń psa
Oatman centrum
Oatman centrum
Logo: Maluchem przez drogę 66 / Fiat 126p on the Road 66

Maluch on route

Na skróty