Nasz kochany maluszek przejechał tysiące kilometrów, przetrwał mordercze upały, burze piaskową, eksplozje i zdarł buty na drogach Ameryki.

Dlatego runda honorowa należała się naszemu celebrycie jak psu micha. Chcieliśmy się nim nacieszyć, jeszcze zanim będziemy musieli się rozstać znowu na bardzo długo i nim dopłynie do Bremerhaven. Między czasie odpoczywaliśmy na plaży, kąpaliśmy się w piekielnie słonym i palącym oczy oceanie i relaksowaliśmy wspominając nasze przygody. Po tych kilku dniach wakacji czas było się spakować i pojechać do agenta wysyłającego maluszka do Europy. Łzy płynęły mi strumieniami, że to już koniec i maluszek będzie sam przez ten czas, oby nie spotkało go nic złego, ani nie zginęło nic jak dopłynie. Szacowany czas płynięcia maluszka w kontenerze to 2 miesiące, okrutna prawda, ale po tej stronie USA statki płyną dłuższą i zakręconą trasą niestety. Po ucałowaniu i przytuleniu maluszka podpisaliśmy dokumenty odbioru, zamówiliśmy Lyft'a na lotnisko i ruszyliśmy do domu...... gdzie będziemy na niego czekać z utęsknieniem.